środa, 13 lipca 2016

Zakątek początkującej rękodzielniczki


Cholibka, pisanie pierwszych notek zawsze jest takie trudne?

Z założeniem bloga nosiłam się już od dłuższego czasu. Może to przez studia sprzyjające pisarskiemu uzewnętrznianiu się, może przez otaczających mnie ludzi, ale faktycznie chęć blogowania narastała we mnie przez ostatni rok. Pomysłów na „siebie w internecie” miałam tyle, ile pasji i zainteresowań – wiele. Jednak gdyby ktoś powiedział mi kiedyś, że blog, który założę dotyczyć będzie biżuterii, nie uwierzyłabym.

Od kilku lat żyję pod jednym dachem z manualnie uzdolnioną rodzicielką. W małym mieszkaniu, po brzegi wypełnionym koralikami. Nie raz, nie dwa zdarzało mi się „podłubać” – jak to zwykło się u mnie mawiać – ale o realnym zajęciu się artystyczną biżuterią z koralików nie myślałam nigdy.

A jednak zajęłam się nią teraz. Dlaczego? Może troszkę ze względu na zbliżającą się wyprowadzkę z rodzinnego domu. Możliwe też, że jestem większym klonem własnej matki, niż mogłabym się spodziewać. Prawdę mówiąc, ostatnie dni - i moja wzmożona aktywność związana z rękodziełem - zaskakują mnie samą. Na pewno jednak miłe jest mi spędzanie czasu w koralikach, a w moim cokolwiek nowym, nadchodzącym „życiu” przyjemnie będzie obcować ze znajomymi, kolorowymi szkiełkami.

I tak oto jestem. Avenoth – początkująca rękodzielniczka. Zaś tak prezentują się moje pierwsze, początkujące rękodzieła :)



Bransolety wykonane zostały techniką peyote z użyciem koralików Toho Treasures. O ile kwiecista, notabene wykonana na wzorze mojej rodzicielki, poszła mi w miarę gładko, o tyle dwie pozostałe kosztowały mnie sporo nerwów. Liczba guzełków, które porobiły mi się na nitkach w czasie pracy i zaistniałe pomyłki są wręcz niezliczone.


Pozostałe wzory, te z elementami brązu i druga, różowo-turkusowa (chyba powinnam je jakoś ponazywać :c), to już projekty stuprocentowo autorskie. Wprawdzie wciąż widzę w nich niedoskonałości, zwłaszcza na zdjęciach, ale i tak jestem naprawdę zadowolona z efektu. W dużej mierze pewnie dlatego, że zwyczajnie lubię taką biżuterię i nie tylko przyjemność sprawia mi robienie jej, ale wręcz palę się na myśl, ze zostały już wykończone i są gotowe do noszenia.

Tymczasem zapraszam serdecznie na mojego facebooka, który siłą rzeczy zawierać będzie najświeższe informacje, oraz na mojego tumblra, którego wykorzystać zamierzam do swego rodzaju portfolio :)

4 komentarze:

  1. Przepiękne bransoletki :-)
    Będę do Ciebie zaglądać na 100% ;-)
    Zapraszam także do siebie www.krampauli.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne bransoletki :-) Zapraszam również na mojego bloga www.koralikowaiza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ostatnio również próbowałam robić bransoletki techniką peyote. Do tej pory raczej trzymałam się biżuterii sutaszowej i sznurów koralikowo szydełkowych. I mam oto taki problem. Nie wiem czy to nie jest przypadkiem kwestia koralików, ale brzegi bransoletki są bardzo nierówne. Ile razy bym nie pruła i nie starała się tego wyprostować, ile razy bym nie zaczynała od nowa, bransoletka ciągle ma nierówne brzegi a często się również marszczy. Używam koralików Toho 11 i wiem, że nie są one idealnie równe, wręcz czasami widać znaczącą różnicę. Średnica taka sama ale wyglądają jakby je ktoś ciął a chybił trafił. Możesz mi powiedzieć jakich koralików Ty używasz do ściegu peyote? Jeśli Toho to zamawiasz może na jakiejś stronie? Bo może powinnam zmienić dostawcę ;) Będę wdzięczna za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, sama dopiero się uczę, więc raczej nie jestem najlepszą "wyrocznią". Bransoletki wykonuję koralikami Toho Treasure - są one mniej obłe niż Roundy, dzięki czemu w trakcie tworzenia nachodzą na siebie niczym cegiełki. Dodatkowo, zawsze staram się boczne koraliki dwukrotnie przejechać igłą - raz, żeby praca była trwalsza (boczne nitki mogą się przecierać, więc chodzi o zmniejszenie ryzyka przerwania), a dwa, żeby koraliki były silniej do siebie przymocowane, ergo równiejsze. Jeżeli chodzi o sklepy - tu niestety zupełnie nie pomogę. Jak mówiłam, dopiero się uczę i jako że nie miałam okazji jeszcze się sparzyć, chwilowo ufam i robię zakupy w różnych internetowych sklepach. W sumie, kieruję się wyłącznie potrzebą kolorków, bo mają różny asortyment :).
      Pozdrawiam!

      Usuń